Jak zadbać o swój nastrój jesienią?

 aleja z jesiennymi liśćmi na drodze, akwarela

Jesień w pełni! Ponad rok temu, w ramach mojego pierwszego wpisu tutaj, pisałam o tym, jak trudno mi się do niej przekonać i jednocześnie zrobiłam subiektywną listę jej zalet. Dzisiaj jest mi jakoś łatwiej przyjmować to, co jest, a więc tegoroczny tekst jesienny będzie miał nieco inny wymiar. Jesień trwa, to fakt niepodważalny - w listopadzie widać to jeszcze wyraźniej. W związku z tym zadaję sobie pytanie, jak dbać o swój nastrój w czasie, gdy dni robią się coraz krótsze, a pogoda coraz bardziej deszczowa?

Całkiem niedawno słuchałam webinaru przygotowanego w ramach Tygodnia Zdrowia Psychicznego przez Centrum Zdrowia Psychicznego HarmonJa "Jesienne emocje" i właśnie to spotkanie zmotywowało mnie do przemyśleń. Psychoterapeutka Emilia Szydłowska zaproponowała parę ciekawych technik, które pomagają w utrzymaniu równowagi psychicznej i stabilnego nastroju - były to między innymi trening uważności, medytacja, sprawianie sobie drobnych przyjemności, odraczanie. Zwróciła także uwagę, jak ważna jest dla psychiki troska o zdrowy styl życia, przywołując akronim PLEASE, którego poszczególne litery oznaczają: leczenie choroby psychicznej (treat physical illness), zrównoważone odżywianie się (balanced eating), unikanie substancji zmieniających nastrój (avoid mood-altering substances), zrównoważony sen (balanced sleep) i ćwiczenia (exercise). Wiele z tego rodzaju metod utrzymywania dobrego nastroju i zdrowia psychicznego wprowadzam w życie i polecam (o treningu uważności planuję zrobić osobny wpis).

Zastanawiając się jednak, co mi pomaga utrzymać dobry nastrój jesienią, dochodzę do wniosku, że są to głównie dwie rzeczy: pełna akceptacja oraz korzystanie z zalet. Co to dla mnie oznacza w praktyce?

Pełna akceptacja. Jak napisałam powyżej, to że jesień przyszła i będzie przez najbliższe miesiące, jest po prostu faktem, nic z tym nie zrobimy, choćbyśmy chcieli (chyba że wyemigrujemy na ten czas do ciepłych krajów). Warto to najzwyczajniej w świecie zaakceptować, czyli przyjąć tę myśl i świadomie się z nią pogodzić. To już olbrzymi krok! Staram się, jak tylko mogę, brać życie takim, jakie jest - cieszyć się z jego radości i godzić z trudnościami, wiedząc, że i to przeminie. To pozwala mi w sposób bardziej zrównoważony podchodzić do emocji i nastroju. A więc pogodziłam się z tym, że jesień nadchodzi i na długie miesiące zapada wilgoć i ciemność - taka jest po prostu kolej rzeczy - i że w tym okresie mogę czuć się nieco gorzej, właśnie z powodu braku światła, często kiepskiej pogody i zwyczajnego przesilenia. A mając tę przewagę, jestem w stanie szybciej zaplanować kroki, które pomogą mi utrzymać nastrój na dobrym, stabilnym poziomie, w myśl zasady, że lepiej zapobiegać niż leczyć. To prowadzi nas do drugiej wskazówki, którą jest:

Korzystanie z zalet. O tym już na blogu trochę pisałam, zachęcam do przejrzenia listy 10 zalet, które rok temu w dostrzegłam w jesieni: Nadchodzi jesień i uczę się ją kochać. Myślę, że największym atutem tej pory roku są po pierwsze jej kolory - absolutnie wyjątkowe! - a po drugie uczucie przytulności, które można wokół niej wytworzyć. Ważnym jest dla mnie pilnowanie się, żeby moja melancholijna natura nie pogrążała się w jesiennej melancholii, ale bardziej czerpała z tego nastroju ciepła, przytulności i domowego ogniska. Zaduma potrafi się u mnie zamienić w nadmierne rozkminy i przygnębienie w mgnieniu oka, dbam więc o to, żeby najgłębsze rozmyślania zostawić sobie raczej na pogodniejsze dni, gdy bardziej panuję nad emocjami, a w te bardziej ponure karmić się lżejszymi, miłymi treściami. Lubię więc jesienią czytać luźne książki i oglądać familijne seriale lub wracać do lektur z dzieciństwa (aktualnie czytam ponownie serię "Ani z Zielonego Wzgórza", która zawsze wzbudza we mnie mnóstwo ciepłych uczuć). Staram się po prostu świadomie kierować swoimi zasobami - wiem, kiedy mogę pozwolić sobie na trudniejsze treści, a kiedy powinnam dać sobie więcej wytchnienia.

Na czym jeszcze polega korzystanie z zalet? Wykorzystuję kolory jesieni i ubieram się w nie, otaczam nimi, bo bardzo je lubię i do mnie pasują. Słucham klimatycznych piosenek, siedzę na fotelu i patrzę w świecące się okna bloków naprzeciwko, piję gorącą czekoladę i aromatyczne herbaty, korzystam z przypraw korzennych, otulam się kocem, robię potrawy z dynią, zgaduję się na przytulne spotkania z bliskimi, oglądam jesienne filmy i czytam książki, które dzieją się jesienią... Jest tego całkiem sporo. Staram się cieszyć drobnymi rzeczami, które są dostępne tylko o tej porze roku, albo właśnie wtedy są najbardziej atrakcyjne.

Patrząc z punktu widzenia biologii mózgu, w czasie, gdy stężenie serotoniny - czyli tzw. hormonu szczęścia, regulującego stany emocjonalne, koncentrację i pamięć - może być nieco obniżone z różnych względów, między innymi niedoborów naturalnego światła, warto zadbać o to, by dostarczać mózgowi jak najwięcej "powodów" do jej wytwarzania. Jednym z ważnych elementów w codziennej rutynie powinna być aktywność fizyczna, w różnych formach, bo to dzięki niej zyskujemy endorfiny, tak bardzo potrzebne w utrzymaniu dobrego nastroju, oraz spalany jest kortyzol, hormon stresu. Tyle z zaplecza teoretycznego ;) W praktyce u mnie wygląda to tak, że zwykle po całym dniu w pracy nie mam już chęci na sport, ale walczę z tym w następujący sposób: 1) dbam o ruch "przy okazji" - tzn. wybieram schody zamiast windy, spacer zamiast podjechania dwóch przystanków autobusem, dużo też ruszam się w pracy, na spotkania ze znajomymi proponuję spacery; jeżeli ma się daleko do pracy i spacery/dojazd rowerem nie są możliwe, można np. wysiąść parę przystanków wcześniej; 2) wybieram aktywność fizyczną, która naprawdę sprawia mi radość - spacery, rolki, nordic walking i rower. Wtedy trochę mniej muszę się zmuszać :) Daleko mi jeszcze do osoby aktywnej fizycznie, ale pracuję nad tym i widzę pozytywne efekty!

Staram się też dostarczać mojemu mózgowi jak najwięcej przyjemności. Chodzi oczywiście o przyjemności kreatywne, ciekawe, różnorodne, a nie o używki czy zajadanie (mam tendencję do poprawiania sobie nastroju przekąskami i słodyczami, dlatego szczególnie na to uważam). Jednego wieczoru będzie to u mnie kanapa i Netflix, innego drzemka, jeszcze innego spotkanie z bliskimi, kolejnego domowe spa, wypad na zakupy, długi spacer, prace manualne typu malowanie akwareli czy robienie obrazka z diamentów. Możliwości jest naprawdę wiele i dobieram je tak, aby odpowiadały moim aktualnym siłom oraz tak, aby nie było to lenistwo (bo łatwo wtedy popaść w marazm), ale wartościowy odpoczynek. Jasne, że każdego dnia ma się ochotę na maraton ulubionego serialu, ale czasem warto jednak urozmaicić czas wolny jakimś wyjściem czy resetem od ekranów. Dobrze sprawdza się też planowanie z wyprzedzeniem, bo po całym dniu obowiązków ma się tendencję do wybierania najłatwiejszych form wypoczynku. Gdy zaplanuje się np. wyjście do kina, teatru, do ZOO czy nawet do parku na dany dzień, to jest mniejsza szansa, że w zmęczeniu podejmie się te łatwiejsze decyzje.

No i last but not least - bądźmy dla samych siebie wyrozumiali. Jeżeli mamy trudny dzień, ukochajmy się z tym, zapytajmy siebie samych, dlaczego tak jest, co czujemy, czego potrzebujemy. Czasem zwolnijmy, nie wymagajmy od siebie 100% każdego dnia. To 100% każdego dnia może oznaczać co innego - raz będzie to 8 godzin pracy, zakupy, porządki, spotkanie i jeszcze pomoc komuś, a raz tylko koc i ciepła herbata. Wymagajmy od siebie, ale nie narzucajmy samym sobie niepotrzebnej presji. 

I od jesieni też nie wymagajmy, by każdego dnia zachwycała nas paletą barw i promieniami słońca. Czasem będzie po prostu szaro i deszczowo. I to też jest OK.

Jesieni, jesteś piękna! Taka, jaka jesteś. 

Ściskam ciepło
Kasia L.



9 comments

  1. Z roku na rok, coraz bardziej lubię jesień. Myślę, że lubiłabym bardziej, gdyby podczas niej były wakacje...bo jesień chyba tak boli przez nadmiar obowiązków, przynajmniej dla tych związanych z edukacją. Z radością obserwuję mamy z wózkami, które tak pięknie spacerują jesienią....gdy kiedyś przyjdzie na mnie czas, to będzie najpiękniejsza jesień, bo, co tu dużo mówić bez obowiązków, przynajmniej tych związanych z pracą.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie myślałam nigdy o tych trudnościach związanych z przeżywaniem jesieni, że wynikają z natłoku obowiązków, a to mega trafna myśl! Bo rzeczywiście wrzesień-październik to taki czas mierzenia się z powrotem do "szarej rzeczywistości" po wakacyjnym luzie.
      Życzę Ci z całego serca, Olu (sobie trochę też 😊), żeby przyszła pora na jesienne spacery z wózkiem w najbardziej odpowiednim dla Ciebie czasie 🧡

      Usuń
  2. Świetny post, wiedza w pigułce! Dla mnie ważny w tym jesiennym czasie jest rozwój duchowy, relacja z Bogiem, pamięć o zmarłych.
    Staram się też rozświetlać długie wieczory spotkaniami z bliskimi. To skutecznie odwraca moją uwagę od nadmiernych rozkmin.
    Marysia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cenne wskazówki, Maryś, dzięki za nie! Tak, mnie zdecydowanie relacja z Bogiem też niesamowicie pomaga w tym czasie i w każdym

      Usuń
  3. Ten wpis jest złoty jak jesień i ciepły jak koc pod którym można sobie siedzieć korzystając z tej cudownej sezonowości 🧡:))))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jakie zaszczytne porównanie, dziękuję! 😊☕️

      Usuń
  4. 💛💛💛💛💛💛💛 Boję się, że od czytania tego wpisu jesień stanie się moją ulubioną porą roku.

    OdpowiedzUsuń
  5. Poradnia Harmonja jest najlepsza i każdemu polecam skorzystać z jej pomocy psychologicznej i lekarskiej, ale też z tredningu dbt <3

    OdpowiedzUsuń