Dziś przychodzą mi do głowy moje zapiski sprzed ponad roku. Są intymne, smutne, tajemnicze, jednocześnie wydają mi się mieć w sobie jakąś prawdę - dlatego, że powstały na bazie innego Słowa. Dziś czuję już inaczej, niż pisałam wtedy, ale w ten Wielki Piątek wspominam tamten czas.
"Chociażbym chodził przez ciemną dolinę, zła się nie ulęknę, bo Ty jesteś ze mną" (Ps 23, 4). Mnie się cały czas wydaje, że to, co przeżywam psychicznie, to nie jest jeszcze prawdziwa ciemna dolina. Ale to jest ciemna dolina. MOJA ciemna dolina, dostosowana do mojego życia. Pozwolić sobie na to, by w niej być... Zrozumieć, i zaakceptować to, że w niej jestem... "Obróć w proch me wszystkie kości, byle w miłości Twej dane było mi trwać", "Niech się radują kości, któreś ukruszył".
Myślami staram się być dzisiaj przy Tym, który przeprowadził mnie przez tę ciemną dolinę, a nawet więcej - przetarł jej szlak, bo sam przeszedł nią pierwszy.
I kocha na zabój.
Ściskam,
Kasia L.
7 comments
��
OdpowiedzUsuń🧡
UsuńDawniej Święta Wielkiej Nocy były dla mnie bardzo smutnym i depresyjnym czasem. Nie lubiłam tych świąt, bo kojarzyły mi się ze śmiercią, umartwianiem się itp. Teraz jednak patrzę na to już zupełnie inaczej. Bowiem, kolokwialnie mówiąc, inaczej interpretuję samo zjawisko śmierci. Jednak nie to jest najważniejsze, ponieważ obecnie Wielkanoc to dla mnie bardzo radosny czas. W końcu Jezus ZMARTWYCHWSTAŁ, pokonał śmierć i odkupił nasze grzechy! Zatem powinniśmy się radować a nie umartwiać... :)
OdpowiedzUsuńWszystkiego dobrego! :)
Podpisuję się pod tym! I życzę również samego dobra 🧡
Usuń🧡
OdpowiedzUsuń❤️
OdpowiedzUsuń🧡
Usuń