Łzy

sukulent w butelkowozielonej doniczce, akwarela

Mieliście kiedyś tak, że za wszelką cenę chcieliście powstrzymać łzy? Ja nie zliczę, ile razy tak miałam. Płaczę ze smutku, płaczę z bezsilnej złości, płaczę z radości czy ze śmiechu. W większości zawstydzają mnie moje łzy. A nie chciałabym, żeby tak było. Przecież wraz z nimi ulatują trudne emocje, one też przekazują mnie i innym ważne informacje. Płakałam ostatnio. Publicznie. I wtedy zrodził się we mnie pomysł na ten krótki wpis. 

Gdy płaczemy, zwłaszcza wtedy, kiedy niekoniecznie chcemy, by to widziano, przychodzą nam do głowy zawstydzające myśli, czasem pewnie też poczucie winy. Dlatego warto przypominać sobie, jak to jest z tymi łzami:

Co mówią o mnie łzy?

  • że jestem wrażliwy/a
  • że coś mnie poruszyło
  • że ktoś/coś przekroczył(o) moje granice
  • że jestem w danej sytuacji bezradny/a
  • że reguluję emocje
  • że potrafię szczerze wyrazić, co czuję

Czego NIE mówią o mnie łzy?

  • że jestem słaby/a
  • że nie jestem wystarczający/a
  • że jestem śmieszny/a lub nadwrażliwy/a
  • że jestem mazgajem
  • że przesadzam
  • że wymuszam

No to tyle, nie potrzeba chyba komentarza. Dodalibyście coś do tej listy "Co mówią i czego nie mówią o nas łzy"?

Ściskam
Kasia L.


10 comments

  1. "szept oczu
    oswaja duszę,
    kiedy wilgotne słowa
    jak ciepły wiatr
    malują usta..."
    - Mariusz Pikulski "łzy" -

    Łza - mała wielka rzecz - "szept" (nie krzyk i nie wymowne milczenie). Łzy są tak bardzo ludzkie, chociaż niekiedy dziwnie obce niektórym.
    Kiedyś sama budowałam mury wokół siebie, teraz zaś dosyć często szkli się mój świat...
    "Wilgotne" myśli, uczucia i słowa to najpiękniejsi artyści, którzy tworzą cudne obrazy. :)
    Niestety nie oswoiłam się jeszcze z twórczością, która powstaje na płótnie zwanym smutkiem lub bezradnością...

    Oby w naszym życiu było jak najwięcej łez szczęścia, radości i wdzięczności... :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pięknie to napisałaś, dało mi to do myślenia :)

      Usuń
  2. „- że nikt mnie nigdy nie zrozumie”

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rozumiem, że chodzi o dopisek do części "czego NIE mówią łzy"? Bardzo trafne!

      Usuń
  3. Jejku! Jaki ważny i intymny wpis. Osobiście bardzo bliski mi temat i ja też wstydzę się swoich łez w miejscu publicznym, a w szczególności w pracy. Mam wtedy myśl, że jestem nieprofesjonalna, jednak masz rację, Kasiu, łzy mówią o innych rzeczach. Ważnych. To bardzo cenne, dzięki!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dobrze to ujęłaś, też gdy płaczę w pracy mam wrażenie, że jestem nieprofesjonalna. Ale to wcale o tym nie świadczy, warto to sobie powtarzać! Dziękuję pięknie za ten komentarz :))

      Usuń
  4. O łzach myślę jako o szczerości - po co choać się za kolejnymi "maskami", kiedy nawet wiedza otoczna ludzi wokół się poprawia i o przyzwoleniu na łzy mówi się coraz szezrej?

    Ludzie zazwyczaj deklarują, że lubią dowiadywać się nowych rzeczy oraz wybierać w podróże, które w jakś sposób ich kształcą i kształtują. Dlatego opowiem Wam o tym, do jakiego wniosku mnie zaprowadziły podróże wśród łez:

    Kilka lat temu, przygotowując i dopinając na ostatni guzik, aż w końcu realizując wszystkie plany doczące zaręczyn uroniłem łzy. Gdy parę dni temu zobaczyłem matkę prowadzącą na wóżku inwalidzkim dziecko do Komunii, łzami zachyciłem się nad młością i siłą więzi, która ich łączy. Kiedy podczas wolontariatu na Światowych Dniach Młodzieży w Krakowie w naszej bazie zabrakło jedzenia i pielgrzymi mieli do wyboru albo iść na "finałową", najwększą mszę z Papieżem albo wracać się z 1,5 godziny do najbliższego sklepu, wyeksplatowłem się całkowicie, po czym w odosobnieniu rozpłakałem się na oczach stabilniejszej wtedy emocjonalnie żołnierki Wojska Litewskiego, która wspomagała nas wtedy.

    Czy to oznacza, że jestem wrażliwszy na tle populacji? Być może tak, a być może wypieram swych emocji tak, by ciało potrzebowało się wyregulować w inny sposób. Już sam Freud słusznie zauważy, że w człowieku jest pełno energii która musi znaleźć ujście, i jeżeli blokujemy ujście "drzwiami", to siła emocjonalnego ciśnienia "wybije nam okno" - parafrazując, ale oddając sens.

    Jednak jedno, mniej oczywiste, wiem na pewno - w "normalnych" warunkach sytuacje te nie zrobiłyby na mnie aż takiego wrażenia ani reakcji, ale gdy odczuwam miks emocji, a do tego napięcie spowodowane ekscytacją lub dystresem (tym złym stresem, przez który się boimy). Gdy dodamy do tego jeszcze fizyczne zmęczenie, całodniową pracę fizyczną przy 35 stopniowym upale, wspinanie się na wyżyny umiejętności motywowania i uspokajania zawiedzenia i rozgoryczenia innych - czy to nie jest za dużo i każdy z nas potrzebowałby wtedy jakejś formy "zresetowania się"?
    Ja mogę otwarcie powiedzieć, że tam gdzie niektórzy widzą tylko powierzchoność, "słabe" łzy, wynik jak w podejściu korporacyjnym do targetów i ich realizacji, ja widzę ogrom męstwa i bodźców które ZMĘCZYŁY MNIE NA TYLE, że oczy mi samoistnie mi się przemyły.

    A.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nic dodać, nic ująć. Aż mam ochotę skopiować Twój komentarz i wstawić go jako post :) Zwłaszcza to ostatnie zdanie bardzo mnie porusza, że "pod" łzami jest jakieś silne przeżycie, jakiś przekaz. I też, że organizm jest się w stanie w ten sposób oczyszczać. Wiele ważnych wątków poruszyłeś, dziękuję za ten komentarz!

      Usuń