Piszę te słowa 26 maja 2023 roku - w mój pierwszy Dzień Matki. Nie mam jeszcze pojęcia, co to dla mnie oznacza. Wiem tylko, że już na zawsze będę mamą i ta myśl wzrasta we mnie i nabiera coraz to nowych znaczeń.
Piszę, bo chciałabym zapamiętać, utrwalić, jak czułam się jako mama dziecka jeszcze nienarodzonego. Jestem szczęśliwa i bardzo ciekawa, jak to będzie, gdy maluch będzie już na świecie. Jestem podekscytowana na myśl o malutkim łóżeczku, wzruszam się, patrząc na pierwsze prezenty, które dostaje ten, który wielu już w sobie rozkochał, jeszcze nie będąc po drugiej stronie brzucha. A największe ciepło czuję chyba wtedy, gdy widzę, jakim wspaniałym tatą jest (i ciągle staje się) mój Mąż.
Trochę się też boję, ale nie jest to uczucie dominujące. Nie wiem, co będzie, a być może wszystko. Ale na tym polega przecież całe życie. Ufam Bogu, że ma dla naszej rodziny najlepszy plan. Niewiele (albo może i nic) jeszcze wiem o opiece nad noworodkiem, ale wiem, że będziemy najlepszymi rodzicami, jakimi będziemy w stanie być. Nie wiem, jak to będzie żyć w trójkę, ale wiem, że nasza codzienność będzie jeszcze piękniejsza. Nie wiem, jak to będzie rodzić i być w połogu, ale staram się tę jedną wielką niewiadomą przyjmować i akceptować.
Ostatnie kilka miesięcy przed porodem chciałabym spędzić na dwóch rzeczach. Po pierwsze, na naładowaniu baterii na zaś, tak mocno, jak się da - żeby mieć później z czego "nalewać" dla moich najbliższych. Chciałabym dużo odpoczywać, robić dla siebie miłe rzeczy, spisywać myśli, malować, spędzać czas z samą sobą. Chciałabym czerpać z chwil sam na sam z Mężem. Po drugie, chcę zacząć w końcu czytać te mądre książki o ciąży i macierzyństwie, na które nie miałam do tej pory przestrzeni. Chcę cieszyć się wiciem gniazda - porządkami, urządzaniem, kompletowaniem wyprawki. Moje ciało już mówi, że potrzebuje odpocząć, zwolnić. Chciałabym mu na to pozwolić.
Jestem mamą. Nie wiem jeszcze, co to znaczy. Ale wiem, że mam to wypisane w sercu.
Ściskam
Kasia L.