Czy da się znaleźć małe cuda w codzienności, która bywa rutyną, aż nazbyt dobrze znajomą? Oczywiście, że tak! Zwłaszcza w czasach, w których z różnych społeczno-politycznych powodów codzienność wydaje nam się niesprawiedliwa, szara (a nawet czarna), szczególnie ważnym jest dla mnie dostrzeżenie tego, jak wiele mam. Każdy dzień jest darem, każdy posiłek - wyjątkową okazją. Dziś trochę o celebrowaniu zwyczajności.
Jest coś klimatycznego w pieczeniu chleba. Jak mawia mój tata, który pewnego dnia po prostu postanowił, że nauczy się robić chleb na zakwasie: ludziom wydaje się, że jest jakaś magiczna receptura, którą zna jedynie piekarz. A tymczasem wypiek chleba może być dla każdego!
Co prawda tajemnic zakwasu jeszcze nie opracowałam (to bardziej skomplikowana technologia), choć tacie i szwagrowi taki chleb wychodzi rewelacyjnie, ale śmiało mogę pochwalić się, że potrafię przygotować chleb, z którego powstaną pyszne kanapki do pracy, dodatek do zupy czy grzanki. I zajmuje to 5 minut! A to dzięki przepisowi, który poleciła mi koleżanka, za co jej serdecznie dziękuję. Ale o samym przepisie później.
Wypiek chleba kojarzy mi się miło z troską o ciepło domowe i podstawowe potrzeby rodziny. Przywodzi na myśl naturalność, prostotę, zdrowie... Gdybym miała opisać codzienność jednym słowem, być może byłoby nim właśnie słowo "chleb". Sprezentowanie komuś własnego chleba wydaje mi się wyrazem bliskości i chęci podzielenia się ciepłem domowym, zaproszenia do tej przestrzeni.
Pieczenie chleba ma też wymiar stricte praktyczny - przy dobrej organizacji zajmuje naprawdę niewiele czasu (najdłużej trwa czekanie, ale w tym czasie można przecież robić coś innego), a jest często tańsze, pewniejsze (wiemy, co dokładnie znajduje się w tym, co jemy na co dzień), zdrowsze (można użyć tylko pełnoziarnistych mąk, dodać przeróżnych ziaren itp.) i pomocne, gdy w sklepach zostały już tylko resztki lub piekarnie są zamknięte.
Mam w sobie dużo z tradycjonalistki, dążącej do prostoty i budowania relacji wokół domu. Pragnienie powrotu do natury, do slow life'u... Pieczenie chleba jest dla mnie jednym z elementów, który wprowadza choć odrobinę tego do mojej codzienności. A gdy już będę miała wystarczająco przestrzeni w sobie, to uśmiechnę się do taty i szwagra, żeby przekazali mi umiejętność wyrobu chleba na zakwasie - to dopiero będzie radość codzienności pełnej spokoju.
Cóż mogę dodać, zachęcam serdecznie do domowego wypieku chleba! Przepis, którym podzieliła się ze mną koleżanka, pochodzi z bloga Domowa Krawcowa i można znaleźć go tutaj: Przepis na chleb Domowej Krawcowej. Dodanie i połączenie wszystkich składników trwa u mnie ok. 5 minut, następnie należy przykryć chleb ściereczką i poczekać godzinę na wyrośnięcie, a na koniec piec przez 45 minut. I gotowe! Żal nie podzielić się tym patentem "perfekcyjnej pani/pana domu", stąd ten wpis :)
Jaki jest Twój sposób na kawałek natury w domu?
Ściskam
Kasia L.
8 comments
Dla mnie kawałkiem natury jest wspomnienie Żony, która radośnie kica po kuchni
OdpowiedzUsuńi tworzy te przepyszne dzieła sztuki :)
Takie obrazy ogląda się jak najlepszy film przyrodniczy - brak dubbingu Krystyny Czubównej wcale nie ujmuje walorów. Zarówno w trakcie obserwowania procesu tworzenia, jak i aktywnej konsumpcji.
A.
Mój A. zawsze wie, co powiedzieć :))) Jesteś moją motywacją do kicania po kuchni :D
UsuńI jak tu nie piec chlebka po takich słowach! :D
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że wielu się skusi! :D
UsuńI ilustracji oczywiście!
OdpowiedzUsuń<3
UsuńSisi, to był tak kojący i apetyczny tekst, że żałuję że nasz chlebek właśnie nam się skończył! Ale to nic, bo mąż vel. szwagier upiecze dziś świeżutki :) <3 <3 <3 Ale jeszcze o tekście: robi się po nim po prostu błogo i pokazuje wielkość w prostocie talentu mojej Sis!!! <3
OdpowiedzUsuńMąż, który dba o domowy chlebek to skarb! Sisunia, dzięki za te słowa, są dla mnie mega motywacją! <3<3
Usuń