Jak wygląda praca redaktora językowego i korektora?
Dziś trochę o bardzo ciekawej dla mnie, choć z punktu widzenia osób postronnych często monotonnej, pracy - czyli o edytorskim fachu. Zawsze ciekawi mnie, jak wyglądają różne zawody "od kuchni" i z wielką chęcią o tym czytam/słucham - mam nadzieję, że ten nieco inny niż zazwyczaj post Was nie zanudzi, a wręcz przeciwnie - że mimo jego nieco "technicznej" formy, będziecie się dobrze bawić.
Edytorem tekstów jestem z zawodu od trzech lat, a z praktyki - przynajmniej od ośmiu. Od wielu lat poprawiam przeróżne teksty - od popularnych przez religijne aż do specjalistycznych. Przez nieco ponad rok pracowałam jako redaktor prowadzący w wydawnictwie, obecnie prace redakcyjne i korektorskie wykonuję na zlecenie. Uwielbiam to robić! Dlaczego? I jak w ogóle wygląda taka praca? Mam nadzieję, że uda mi się to pokrótce opowiedzieć. Pokrótce, bo można by o tym opowiadać pewnie naprawdę długo. Nie chcę jednak, żeby ten wpis był zbyt długi - jeżeli będzie potrzeba, napiszę kiedyś drugą część, rozwijając temat :)
Jak wygląda dzień redaktora/korektora?
W większości rozpoczyna się od odpalenia komputera i zaparzenia kawy ;P A tak na poważnie, zależy to oczywiście od tego, którym etapem procesu wydawniczego dana osoba się zajmuje. Tutaj od razu rozróżnię dwa pojęcia: redaktora prowadzącego i redaktora językowego. Ten pierwszy opiekuje się procesem wydawniczym od początku do końca i jest obecny na każdym jego etapie; odpowiada też za kontakt ze wszystkimi, którzy w jakimś stopniu odpowiedzialni są za tekst: autorami, redaktorami językowymi, korektorami, "składaczami" (operatorami/grafikami DTP), drukarzami, sprzedawcami, marketingowcami itp. Zadaniem redaktora językowego jest zaś przeczytanie tekstu i wprowadzenie do niego zmian zgodnie z zasadami poprawnej polszczyzny. Szerzej o tym za chwilę.
Celem rozwiania wszelkich wątpliwości opiszę przykładowy proces wydawniczy i wskażę, na jakim etapie kto pracuje z tekstem. W każdym wydawnictwie/redakcji czasopisma/instytucji itp. proces ten może wyglądać trochę inaczej - niektórych etapów może nie być lub mogą występować w nieco innej kolejności - jednak ogólny schemat procesu wydawniczego przedstawia się tak:
1. List zapraszający
Ten etap dotyczy publikacji zbiorowych, pod redakcją naukową jednego lub więcej autorów. W takim wypadku redaktor naukowy książki proponuje listę autorów (zazwyczaj jest już z nimi wstępnie umówiony), a redaktor prowadzący publikację wysyła listy zapraszające do udziału w publikacji, zawierający takie dane jak: tytuł i redakcja naukowa publikacji, tytuł rozdziału/rozdziałów, który/e ma napisać dany autor, orientacyjna objętość rozdziału i ostateczna data nadsyłania materiałów. Dotyczy to zwłaszcza publikacji specjalistycznych - inaczej rzecz ma się np. w beletrystyce, gdzie kroki te nie mają miejsca, a jedynie autor/autorzy przesyłają gotowe materiały.
2. Gromadzenie materiałów
Autor/autorzy przesyłają materiał/materiały (w zależności od charakteru tekstu), a redaktor prowadzący gromadzi je i przekazuje do redakcji lub sam ją wykonuje (ma wykształcenie edytorskie lub pokrewne).
3. Redakcja
Tu właśnie wkracza do akcji redaktor językowy. Jego zadaniem jest sprawdzić otrzymany tekst pod kątem poprawności stylistycznej, językowej, składniowej, semantycznej, ortograficznej, interpunkcyjnej i wprowadzić potrzebne zmiany tak, by tekst był poprawny językowo, spójny, zrozumiały, przystępny, a jednocześnie jego styl został zachowany (inaczej sprawdza się publikacje z zakresu biologii molekularnej, inaczej podręczniki do języka polskiego, a jeszcze inaczej powieść młodzieżową). Jednocześnie redaktor powinien mieć świadomość, że nie jest autorem - to znaczy, że nie ma pisać tekstu od nowa, według swojego "widzimisię", a jedynie poprawić go, kierując się zasadami poprawnej polszczyzny.
Jeden z moich wykładowców nauczył mnie kiedyś zasady, którą kieruję się do dzisiaj przy pracy redakcyjnej: jeżeli nie potrafisz udowodnić wnoszonej przez siebie poprawki słownikiem, nie wnoś takiej poprawki. Należy unikać wprowadzania zmian na zasadzie "tak brzmi lepiej" - nigdy nie wiadomo, jakiego autora się spotka, niektórzy bywają naprawdę przywiązani do swoich tekstów i będą walczyć o każde napisane słowo. Prawdą jest też to, że znaczna ingerencja w styl autora (zwłaszcza w przypadku literatury pięknej czy publicystycznej) jest dużym błędem redakcyjnym.
Forma redakcji może być różna, zależnie od praktyk przyjętych w danej firmie/instytucji: najczęściej pracuje się w Wordzie i wprowadza zmiany prosto do tekstu lub jako komentarze i w trybie śledzenia zmian. Do dobrych praktyk edytorskich należy sugerowanie innego wyrazu czy alternatywnego brzmienia zdania, jeżeli jakiś fragment tekstu "nie brzmi nam dobrze", a nie jedynie podkreślanie go i dodawanie znaków zapytania czy lakonicznego komentarza. Redakcja jest też formą komunikacji między redaktorem i autorem, którzy powinni zadbać o jak najbardziej klarowne komunikaty. Cel mają przecież wspólny: stworzyć poprawną publikację.
Zadaniem redaktora jest także zadbać o to, by tekst dopasowany był konsekwentnie do ustalonych norm edycji (m.in. przypisy dolne czy końcowe, numeracja podrozdziałów itp.). Zazwyczaj pracę z tekstem zaczyna się od ujednolicenia fontu, usunięcia zbędnych odstępów międzyakapitowych i zdublowanych spacji.
4. Skład
Tekst z wprowadzonymi zmianami albo oddaje się do składu, albo do korekty - znów zależnie od przyjętych w danym miejscu zwyczajów. Składem, to znaczy stworzeniem szablonu publikacji i łamaniem tekstu, rozmieszczeniem na stronie treści zgodnie z zasadami typografii, zajmuje się operator/grafik DTP. Jest to jedna z tych osób, z którą redaktor współpracuje najwięcej.
5. Korekta językowa i techniczna
Tekst po składzie jest już w formie PDF-u, z zaproponowaną szatą graficzną i rozmieszczeniem treści. Należy zatem wykonać korektę techniczną - którą wykonuje oczywiście korektor - to znaczy porównać plik złożony z plikiem autorskim i sprawdzić, czy wszystkie akapity zostały przeniesione, czy ryciny i tabele są w odpowiednich miejscach (za odnośnikami w tekście), czy jakiś fragment tekstu nie został ucięty, czy są wszystkie przypisy itp. Następnie ocenia się formę graficzną: czy ryciny są wyraźne, odpowiedniej wielkości, czy tekst jest dobrze ułożony, czy tytuły podrozdziałów mają zachowany konsekwentny, ustalony styl itp.
Korekta językowa polega z kolei na sczytaniu tekstu i poprawieniu błędów - zwykle tekst jest już po pierwszym czytaniu (najlepiej przez inną osobę), czyli po redakcji, więc nie potrzebuje gruntownych zmian. Korektor głównie wyłapuje błędy ortograficzne, stylistyczne, drobne błędy składniowe i ortograficzne. Nie znaczy to, że praca korektorska wymaga mniejszej wnikliwości. Z założenia jednak jest pracą "mniejszą" od redakcji i ma za zadanie wychwycić błędy wcześniej z różnych przyczyn pominięte. Niektóre rzeczy łatwiej wyłapać, gdy ma się przed sobą tekst już złożony (choć przypominam, że korekta nie zawsze odbywa się na pdfie po składzie).
Ciekawostka: redakcję i korektę można wykonać również na papierze, używając specjalnych znaków edytorskich. A jak wyglądają takie znaki, to Wam Google powiedzą :)
6. Poprawki składu
Tekst z wprowadzonymi uwagami z korekty technicznej i językowej korektor przekazuje ponownie do składu, by tam operatorzy DTP wprowadzili zaznaczone poprawki. Następnie korektor lub redaktor prowadzący sprawdza, czy wszystkie poprawki zostały naniesione - jeżeli nie, ponownie odsyła tekst do działu składu. Proces trwa tak długo, aż publikacja nie osiągnie zamierzonej formy.
7. Autoryzacja
Gotowe teksty redaktor prowadzący przesyła do autorów, by ci zobaczyli naniesione zmiany i zaakceptowali tekst w poprawionej formie lub wnieśli swoje uwagi. Gdy tekst/teksty zostaną zaakceptowane, redaktor przekazuje informację do działu składu, który przygotowuje makietę publikacji.
8. Makieta
Makieta publikacji to po prostu cała publikacja po składzie - wraz z okładką, stronami wstępnymi, spisem treści, bibliografią, indeksem, aneksami itp. Ilustruje, jak wyglądać będzie wydrukowana całość dzieła, ukazuje plan układu graficznego.
9. Tzw. "killing"
Gdy mamy już gotową makietę, nadchodzi czas na pracę, którą potocznie nazywa się "killingiem" - zabiciem ostatnich błędów. Pracę tę może wykonać redaktor prowadzący, korektor czy też osoba trzecia. Tutaj chodzi głównie o wyłapanie tzw. "wiszących spójników" i przeniesienie ich do wersu powyżej lub poniżej. Oczywiście każdy inny błąd znaleziony w killingu również zostanie wprowadzony - z założenia nie powinno jednak ich już być wiele.
10. Druk pierwszego egzemplarza
Tak sprawdzony tekst redaktor prowadzący przesyła do drukarni (zewnętrznej lub wewnętrznej, zależnie od firmy/instytucji). Drukarze drukują pierwszy egzemplarz publikacji, często na zwykłym papierze, i przekazują do redaktora, oczekując na akceptację do druku egzemplarzy właściwych.
11. Porównanie makiety z wydrukiem i akceptacja do druku
Redaktor lub inna osoba porównuje makietę z wydrukiem, sprawdzając, czy kolory i cała szata graficzna są możliwie jednakowe. Jeżeli nie ma widocznych różnic, redaktor prowadzący akceptuje materiał do druku.
12. Druk całego nakładu
I w końcu dotarliśmy do końca procesu wydawniczego ;) Drukarze drukują cały nakład publikacji et voila!
---
A później to już tylko rozesłanie egzemplarzy obowiązkowych do bibliotek, przekazanie części nakładu autorom, sklepom, na działania promocyjne itp. - to już jednak nie dotyczy tematu.
Dlaczego zostałam redaktorem i dlaczego to lubię?
Od dziecka uwielbiałam pisać i prowadziłam blogi. Gdzieś w liceum zdałam sobie sprawę z tego, że poprawianie tekstów też sprawia mi frajdę. Byłam dobra z polskiego i miałam dużą intuicję językową. Postanowiłam spróbować. Z czasem zaczęłam dostawać prośby od rodziny i znajomych o pomoc z ich tekstami, później z różnych miejsc, w których działałam, w końcu poszłam na studia polonistyczne, a wtedy obok tych zleceń zaczęły się staże, praktyki itp. Idąc tą drogą, coraz bardziej utwierdzałam się w tym, że to coś dla mnie, że lubię to coraz bardziej.
I choć sporo czasu spędziłam, poprawiając teksty specjalistyczne, które bywają żmudne i specyficzne, rządzą się też dziwnymi czasem prawami, to dalej sprawiało mi satysfakcję znalezienie każdej literówki czy źle postawionego przecinka - tym większą, im więcej osób czytało tekst przede mną. Serio!
Teraz z różnych względów nie poświęcam już życia zawodowego redakcji, o czym pisałam m.in. w tekście Najlepsze, co może przytrafić się zawodowo to zawiedzione marzenie, ale dalej dużą frajdę sprawia mi ta praca i polecam ją osobom zainteresowanym, choć ten rynek nie jest łatwy. Ale który rynek jest właściwie teraz łatwy?
Myślę sobie, że redaktor/korektor to taka osoba, która zawsze będzie w cieniu. Jej losem jest być niezauważoną, a jej rolą - służyć swoim warsztatem w sposób "przezroczysty". Coś jak czysta szyba, przez którą doskonale widać uroki świata. I to jest między innymi to, co pociąga mnie w tej pracy, mocno odnajduję w niej jakąś część siebie, część mojej historii. Redaktor jest trochę jak sól - gdy jest w potrawie, nie zwraca się na nią uwagi, choć jest nośnikiem jej smaku, ale gdy jej zabraknie, danie staje się jałowe i po prostu mniej smaczne, trudniejsze do zjedzenia.
Tyle o robocie. Mam nadzieję, że przybliżyłam Wam nieco zawód redaktora/korektora, uchyliłam rąbka tajemnicy i choć trochę zainteresowałam tematem ;) Zachęcam do dzielenia się przemyśleniami w komentarzach. A może chcecie powiedzieć mi parę słów o tajnikach swojej pracy? Albo podzielić się wymarzonym zawodem?
Ściskam
Kasia L.
6 comments
Jak sól 💚 piękne i świadome podejście do swojej misji.
OdpowiedzUsuńDziękuję! 😊
UsuńPs tekst od zawiedzionym marzeniu też jest doskonały! Wiele w tym wszystkim odkrywczych, świeżych myśli :)
OdpowiedzUsuńBardzo się cieszę, że się podobał 💛 To jeden z moich bardziej osobistych
UsuńJestem Ci mega wdzięczna za ten wpis. :) Bardzo długo na niego czekałam... :) Przy okazji muszę przyznać, że odczarowałaś dla mnie nieco ten zawód, co jest na plus. Wszak często bardzo długo marzymy o jakiejś profesji, wyobrażamy sobie co będziemy robić (albo czego nie będziemy robić) a rzeczywistość okazuje się inna. Nie napiszę, że gorsza, bo nie o to chodzi, ale nieco inna od naszych wyobrażeń. Dziękuję Ci za bardzo dokładny opis procesu wydawniczego i za otworzenie mi oczu... :)
OdpowiedzUsuńOj tak, długo czekałaś ;) Zmotywowałaś mnie do napisania go! Mam nadzieję, że odczarowując zawód redaktora, przybliżyłam go do realnego życia, ale nie zniechęciłam, bo to fajna profesja
Usuń