Ponad rok temu, zupełnie przez przypadek, wpadła mi w ręce malutka, cienka książeczka: "Stanowczo, łagodnie i bez lęku czyli 13 wykładów o asertywności" Marii Król-Fijewskiej. Jako że asertywność to temat mi bliski na zasadzie przeciwieństw ;), a objętość pozycji zachęcała do prędkiej lektury, z ciekawością zaczęłam ją zgłębiać. Czytając, byłam zaszokowana, jak bardzo ona jest o mnie (i, jak mniemam, o wszystkich, którym asertywność przychodzi z trudem).
Wiele treści pracuje w mojej głowie, a sam tytuł został takim moim mottem, gdy trenuję asertywność - przypomina mi, w jaki sposób konstruktywnie i z chęcią dobra dla siebie i innych odmawiać, czyli właśnie łagodnie, stanowczo i bez lęku (wspominałam o tym we wpisie Wolność a stawianie granic). Książeczka jest już stosunkowo stara, więc nie każdy będzie miał szansę do niej dotrzeć, ale hej, od tego masz mnie! Treści w niej zawarte są cały czas aktualne, a mnie bardzo pomogły i ułożyły wiele spraw w głowie, dlatego z chęcią posłużę się tą pozycją i nakreślę to, co uważam za szczególnie praktyczne i ważne w temacie asertywności.
Czym w ogóle jest asertywność? Potocznie definiuje się ją jako umiejętność odmawiania. To jednak znacznie więcej:
Asertywność to umiejętność pełnego wyrażania siebie w kontakcie z inną osobą czy osobami. Zachowanie asertywne oznacza bezpośrednie, uczciwe i stanowcze wyrażenie wobec innej osoby swoich uczuć, postaw, opinii lub pragnień, w sposób respektujący uczucia, postawy, opinie, prawa i pragnienia drugiej osoby*.
Z takiego ujęcia wynika, że asertywność nie polega właściwie na odmawianiu, ale na postawie naturalności w kontaktach z innymi oraz umiejętności komunikowania swoich poglądów, emocji czy potrzeb tak, aby pozostawić dla drugiej osoby przestrzeń do realizacji tych samych praw. Gdyby więc np. ktoś mówił mi "nie uda ci się tego zrobić, nie warto", a ja odpowiedziałabym "Myślę inaczej. Chcę spróbować to zrobić" - to też byłoby zachowaniem asertywnym.
Pamiętasz, gdy pisałam o osobowościach - we wpisie Jestem introwertykiem i dobrze mi z tym (już) - że introwertyzm i ekstrawertyzm są na przeciwległych stronach pewnej skali, na której środku znajduje się ambiwertyzm? Podobnie jest z asertywnością: sytuuje się ona gdzieś na środku skali, której punktami końcowymi są z jednej strony uległość, a z drugiej - agresja. Sztuka asertywności to właściwie niepopadanie ani w jedną, ani w drugą skrajność.
Co ważne, asertywność nie jest zachowaniem wrodzonym i stałym. Wynika z nauczenia się w różnych sytuacjach określonego sposobu określonego sposobu przeżywania i reagowania. Nowina jest więc pozytywna: asertywności można się (na)uczyć!
Wiele razy byłam w sytuacji/relacji, w której nie czułam się dobrze. Mówiąc wprost: czułam się nierównym partnerem rozmowy, czasem nawet miałam poczucie bycia w pewien sposób wykorzystaną (np. jako ta, która wszystkich i zawsze wysłucha), choć jestem przekonana, że w większości przypadków dane osoby robiły to zupełnie nieświadome, bez złych intencji. Powody zachodzenia takich mechanizmów doskonale tłumaczy Fijewska:
Teoretycy asertywności przykładają wielką wagę do stanowienia i obrony własnych praw. Rozumują następująco: jeżeli człowiek kontaktując się z innymi nie zdecyduje się na samodzielne określenie swoich praw, inni - z konieczności - określą za niego jego rolę. A wówczas przestanie on być sobą.
Jeżeli nie wyznaczę swoich granic i nie powiem, kim jestem, nie daję drugiej osobie szansy na uszanowanie tego. Ona siłą rzeczy nada mi jakąś rolę w rozmowie/relacji, bo tak działają procesy społeczne. Tym samym istnieje duża szansa, że wpadniemy w nieporozumienie czy układ niesatysfakcjonujący.
Postawę asertywną możemy w sobie wesprzeć przez pozytywny monolog wewnętrzny. Bardzo często przeszkodą w zachowaniach asertywnych jest "głos w głowie", który mówi mi różne negatywne, nieprawdziwe rzeczy: że nie dam rady, że nie wolno denerwować i zasmucać innych, że będą się ze mnie śmiać, że wyrażę swoje zdanie w bardziej sprzyjających warunkach itp.
Cała ta samoniszcząca działalność człowieka jest możliwa tylko dzięki temu, że nie jest on w pełni świadomy tego, co do siebie - wewnętrznie - mówi i zwykle zupełnie nieświadomy, jak niekorzystnie to na niego wpływa. Świadomość jest wielkim atutem rozwojowym człowieka. Będąc świadomymi treści swego monologu wewnętrznego oraz wpływu, jaki wywierają one na nasze zachowanie, możemy zdecydować się wykorzystać ten monolog jako podporę, a nie przeszkodę w naszym rozwoju. Poprzez "samowychowanie" możemy zmienić sposób w jaki - z przyzwyczajenia - traktujemy samych siebie.
W skrócie, podstawą narracji pro-asertywnej jest zbudowanie w sobie przeświadczenia, że ja "jestem OK i ty jesteś OK" - czyli postawy równości i traktowania samego siebie i rozmówcy z szacunkiem. Czasem łatwo nam przyznać, że inni mają prawo zezłościć się czy zasmucić, wyrazić swoje poglądy, ale jeżeli mielibyśmy samym sobie dać takie samo prawo, nie byłoby już tak łatwo.
Umiejętność mówienia "nie" jest więc tylko jedną z części składowych asertywności. Maria Król-Fijewska w swoich wykładach opublikowanych w książce wyróżnia jeszcze takie zagadnienia związane z asertywnością:
- monolog wewnętrzny,
- obrona swoich praw poza sferą osobistą,
- inicjatywa w kontaktach towarzyskich,
- asertywne przyjmowanie ocen,
- reagowanie na krytykę i atak,
- wyrażanie uczuć pozytywnych,
- zakłopotanie,
- wyrażanie gniewu,
- wyrażanie własnych opinii i przekonań,
- poczucie winy i krzywdy,
- asertywność w kontakcie z samym sobą.
Asertywność, według mnie, to właśnie - jak to pięknie określa Fijewska - bycie bliżej siebie, to znaczy respektowanie swoich praw, szczególnie prawa do bycia sobą (oczywiście w sposób respektujący prawa innych). Jednym ze sposobów na to jest łagodny, ale stanowczy komunikat oparty na fakcie: faktem jest, że czuję się tak i tak, faktem jest, że ktoś/coś naruszył moje granice, faktem jest, że ważne jest dla mnie... itp.
Na koniec chciałabym jeszcze podzielić się z Tobą, jakimi zasadami kieruję się, wdrażając asertywność do mojej codzienności:
1. Staram się dać jak najprostszy, krótki i klarowny komunikat (dobierając słowa decyzyjne, typu "tak", "nie", a unikając słów sugerujących wahanie, np. "być może", "raczej nie").
2. Jeżeli czuję na sobie zbyt dużą presję, proszę o czas do namysłu.
3. Dbam o to, by dominującą częścią narracji mojego wewnętrznego monologu były słowa wsparcia i uznania własnych praw, typu "mam prawo odmówić", "mam prawo wyrażać swoje zdanie", "mam prawo mówić o swoich uczuciach", "mam prawo wysłuchać drugą osobę" itp. - wtedy jest mi łatwiej zachowywać się w sposób asertywny na co dzień. Tak rozumiane zachowania asertywne prowadzą do stawania w prawdzie i pokazania siebie otoczeniu dokładnie takim, jakim rzeczywiście się jest. Piękno w prostocie.
Asertywność warto ćwiczyć. A przede wszystkim nie wyrzucać sobie, że "znowu poszło nie tak, jak zaplanowałam/łem", tylko doceniać siebie za każdą sytuację, w której wyraziłam/łem siebie przez komunikat wypowiedziany w sposób stanowczy, łagodny i bez lęku.
Ściskam
Kasia L.
----
*Wszystkie cytaty pochodzą z: M. Król-Fijewska, "Stanowczo, łagodnie i bez lęku czyli 13 wykładów o asertywności", Warszawa, wyd. Intra, 1993.
2 comments
Kiedyś usłyszałam wypowiedź starszej osoby, że to, co kiedyś nazywało się chamstwem, teraz nazywa się asertywnością. Oczywiście nie zgadzam się z tym stwierdzeniem i takie wpisy jak Twój są potrzebne, aby obalić ten błędny stereotyp. Asertywność to wolność do bycia prawdziwie sobą... :)
OdpowiedzUsuńCały czas się jej uczę...
No właśnie, ciężko jest czasem znaleźć granicę między egoizmem a zdrowym stawianiem granic, między chamstwem a asertywnością, czyli byciem blisko siebie - też nad tym cały czas pracuję.
UsuńPowodzenia!