Zawsze marzył mi się ogród. Wiecie, taki, o który mogłabym dbać: doglądać owoców, sadzić kwiatki, wyrywać chwasty i podcinać krzaczki. Mały, ale urokliwy ogródek. Z leżakami i miejscem w cieniu. Nie mam ogrodu, ciężko o to mieszkając w bloku, ale za to mamy z mężem w planach jeszcze tej wiosny zaaranżować nasz całkiem spory balkon na małą przystań z roślinnością i stoliczkiem. Tak czy inaczej, ten wpis nie będzie o ogrodzie dosłownym.
Oddam najpierw głos św. Franciszkowi Salezemu - doktorowi Kościoła żyjącemu na przełomie XVI i XVII wieku, pochodzącemu z Francji - który w listach do pewnej pani, która zazdrościła sytuacji życiowej swojej siostrze zakonnicy, napisał coś niesamowicie mądrego:
Trzeba kochać to, co kocha Bóg; otóż On kocha pani powołanie; my też je naprawdę kochajmy i nie upierajmy się przy myśli o powołaniu innych. Jeśli chcemy być święci według naszej woli, nigdy nimi nie będziemy naprawdę; musimy nimi być zgodnie z wolą Bożą. Otóż wolą Bożą jest, by pani, z miłości do Niego, szczerze kochała praktykowanie swojego stanu. Proszę nie siać swoich pragnień w ogrodzie bliźniego; proszę uprawiać wyłącznie własny ogród. Niech pani nie pragnie nie być tym, czym jest, ale pragnie bardzo mocno być tym, czym jest. […] Czemu służy budowanie zamków w Hiszpanii, skoro musimy mieszkać we Francji? Dobrze jest wiele pragnąć, ale trzeba wśród pragnień zaprowadzić porządek i w rzeczywistości wydobywać każde z nich zgodnie z czasem i z własną możliwością. […] Najmniejsze dokonanie jest bardziej pożyteczne niż wielkie pragnienia rzeczy oddalonych od naszych możliwości, jako że Bóg bardziej pragnie u nas wierności w małych rzeczach, które stawia w granicach naszych możliwości, niż zapału do wielkich, które od nas nie zależą. Niekiedy nazbyt się upieramy, żeby stać się dobrymi aniołami, a zaniedbujemy bycia dobrymi mężczyznami i dobrymi kobietami
Źródło: https://spm.salezjanie.pl (przy tej okazji serdecznie dziękuję mojemu szwagrowi, który zwrócił moją uwagę na ten wspaniały tekst)
Jeżeli ktoś zadałby mi słynne pytanie "jak żyć?", odpowiedziałabym chyba, powołując się na te słowa. Mieliście kiedyś coś takiego, że uczyliście się z jakiegoś podręcznika i chcieliście podkreślić najważniejsze informacje, a zamiast tego podkreśliliście cały tekst? Właśnie miałam to samo, próbując pogrubić najważniejsze dla mnie słowa z przytoczonego fragmentu. Zostawiłam więc tak, jak jest.
Bardzo bliska jest mi ta myśl Salezego o zajmowaniu się swoim życiem i byciu na nie uważnym - tylko (aż) je mamy. Łatwo mi przychodzi porównywanie się do innych, trudniej - życie przez to z zazdrością i niezadowoleniem czy zawodem samą sobą. Jest dla mnie coś niezwykle pięknego i pociągającego w prawdziwym ukochaniu swojego życia. Niech pani nie pragnie nie być tym, czym jest, ale pragnie bardzo mocno być tym, czym jest - staram się coraz bardziej spełniać to w swojej codzienności, którą uznaję za prawdziwy dar. Moje życie jest bardzo zwyczajne, ja sama jestem bardzo zwyczajna, ale to jest właśnie wspaniałe, że w tej zwykłości można odnajdywać sens i dążyć do celu, jakikolwiek masz cel. Ja też często łapię wiele srok za ogon, bo mam wiele pomysłów na siebie i tak dużo rzeczy chciałabym zrealizować. Czasem jeszcze podpatrzę u kogoś coś z jego życia i zaczynam chcieć podobnie. Ten fragment mnie stopuje i przypomina, że dobrze jest wiele pragnąć, ale trzeba wśród pragnień zaprowadzić porządek i w rzeczywistości wydobywać każde z nich zgodnie z czasem i z własną możliwością. Przypomina mi o tym, żeby kochać siebie i być dla siebie wyrozumiałą. Salezy mówi, że nie trzeba rzeczy wielkich - wystarczy dbać o codzienność. Żyć i podejmować wyzwania na miarę swoich możliwości. Być dobrą kobietą. Po prostu. Tak bym chciała, bo wierzę, że to jest droga do bycia "dobrym aniołem", a nie na odwrót (Niekiedy nazbyt się upieramy, żeby stać się dobrymi aniołami, a zaniedbujemy bycia dobrymi mężczyznami i dobrymi kobietami).
To jeden aspekt. Drugim są "małe kroczki", to znaczy odejście od pragnienia robienia samych kroków milowych, a skupienie się na każdym jednym kroczku. Nie muszę robić wszystkiego - jeżeli zrobię tę jedną rzecz, w której jestem dobra, ale za to poświęcę jej swoją uwagę, wykonam z całym zaangażowaniem (zgodnie z moimi możliwościami), to już będzie o wiele więcej niż gdybym marzyła o rzeczach wielkich, których często wykonać się nie da lub ich wielkość blokuje działanie.
I jeszcze ważna rzecz: wierność swoim decyzjom. Podjęłam decyzję, że chcę poślubić mojego męża i teraz mam za zadanie konsekwentnie, każdego dnia, szczerze kochać praktykowanie swojego stanu. W ten sposób właśnie mogę wprowadzać do życia mojego i bliskich dobro. Nie mam wpływu na cały świat, ale za to moja wierność ma wpływ na ten mikroświat, który współtworzę tutaj z innymi. Zdecydowałam się na bycie filologiem polskim, na ścieżkę "słowa", na tworzenie domu - to jest właśnie ten mój ogród, na którym chcę się skupić. Raz wybrawszy, codziennie wybierać muszę - pisał św. Paweł. Jakie to celne! Ufam swoim wyborom, bo wiem, że nie są pochopne. Że taka rzeczywistość jest mi dana i na taką też pracuję.
Kocham ten mój ogród, ale tak wiele jeszcze przede mną, żeby nie siać pragnień w ogrodzie bliźniego. Myślę sobie, że to moje pisanie, ten blog, instagram, są jedną z praktyk, która pomaga mi jeszcze bardziej rozkochiwać się w swoim ogrodzie. Mam nadzieję, że chociaż trochę pokazuje i Wam, jak piękne są Wasze ogrody.
Kochajmy swoje ogrody :)
Ściskam
Kasia L.
5 comments
To jest chyba najpiękniejszy tekst na całym blogu. (podkreślam, że wszystkie są świetne.) Taka mądrość to świętość!
OdpowiedzUsuńJak mi miło, dziękuję! 🧡
UsuńTo przepiękne słowa Kasiu! Może troszkę szkoda że nie zdecydowałaś się być nauczycielką? Młodzi ludzie bardzo potrzebują takich drogowskazów!
OdpowiedzUsuńA ja ze zdziwienie, choć stary już jestem łapię się na tym że wciąż się uczę, między innymi dzięki takim słowom jak Twoje.
PS. Wróbelek akwarelka genialny!
Dziękuję! ❤️
UsuńChyba nie nadawałabym się na nauczycielkę, ale robię, co mogę, żeby mój sposób bycia i myślenia mógł być inspirujący dla mojego otoczenia - lubię działać w przestrzeni mikro 😄
A wróbelki na pewno jeszcze nie raz się tutaj pojawią!